Inne z Ulica/Natura
306 wyświetleń
332 wyświetleń
522 wyświetleń
1011 wyświetleń
1306 wyświetleń
777 wyświetleń
1059 wyświetleń
1833 wyświetleń
1644 wyświetleń
1266 wyświetleń
2744 wyświetleń
1190 wyświetleń
1507 wyświetleń
2856 wyświetleń
1264 wyświetleń
1269 wyświetleń
1086 wyświetleń
1177 wyświetleń
1204 wyświetleń
1679 wyświetleń
1243 wyświetleń
1472 wyświetleń
1277 wyświetleń
1161 wyświetleń
1363 wyświetleń
2127 wyświetleń
1688 wyświetleń
4922 wyświetleń
6181 wyświetleń
1589 wyświetleń
3083 wyświetleń
2562 wyświetleń
2207 wyświetleń
2163 wyświetleń
2583 wyświetleń
7101 wyświetleń
1953 wyświetleń
2006 wyświetleń
3796 wyświetleń
2421 wyświetleń
2963 wyświetleń
2865 wyświetleń
2701 wyświetleń
3000 wyświetleń
2749 wyświetleń
Więcej od red01
51 wyświetleń
835 wyświetleń
175 wyświetleń
156 wyświetleń
200 wyświetleń
462 wyświetleń
424 wyświetleń
167 wyświetleń
912 wyświetleń
284 wyświetleń
reklama
Taaakie grzyby spod Rydzyny

Opis 22 sierpnia 2017, Radio Elka Leszno. |
Rozmawia: Grzegorz Sterna
Dodano: 2017-08-22 12:35:20 Radio ElkaUdostępnij
- Artykuł powiązany: Grzyby giganty
Komentarze (15)
- tutaj nic nie ma :)
U nas co roku jest inaczej suszej, mokrzej, zimniej, cieplej itd. A więc i wegetacja jest inna. Rozłożenie zielonej ściółki w sytuacji, gdy miesiąc pada deszcz i jest zimno mija się z celem. A więc mogę powiedzieć, że u nas można tylko wypośrodkować i raz ma się dobre zbiory kapusty, innym razem marchewek. Na to się nastawiam i robię zapasy z tego, czego dużo w przewidywaniu, że w przyszłym roku tego właśnie będzie mało. I jak do tej pory mi się sprawdza. To znaczy, zawsze jest w miarę urozmaicone do jedzenia.
W zeszłym roku jarmuże były jak drzewa, a w tym słabo wzeszły i jest dosłownie kilka roślin. I co? mam batożyć ziemię, że nie daje plonów? A więc stosuję tylko zasadę, że obornik (kurzy, mamy kury) daję na niektóre grządki, tak żeby np. dla marchewki była drugi rok po oborniku, w przeciwnym razie z nadmiaru azotu pójdzie w nać i nie będzie korzenia.
By rozumieć ziemię, trzeba się na niej urodzić z dziada pradziada. Parę dekad mieszkania na wsi to co prawda ogromny wysiłek, ale jeśli potomstwo się na ziemię nie zdecyduje, to wszystko na marne.
Ziemię trzeba kochać, tak, prosto z serca, takim dobrym uczuciem. Ziemia nie jest żadnym przeciwnikiem dla człowieka i ziemia/gleba nie jest brudna. Brudne są ręce, którymi mieszczuch wymacał siedzenia i uchwyty w tramwaju, ale nie ręce zbrukane ziemią.
Pan Zamiatkin po prostu ma dobry kontakt z ziemią, a ona odpłaca mu plonami. I ma on szczęście mieszkać w miejscu, w którym nie ma idiotów chorych na cywilizację, nie ma chemitrajlsów, a więc deszcz to woda a nie chemiczna, toksyczna zupa.
W ludziach w Polsce jest dużo jadu. Tak, jadu nienawiści, złości, chęci zemsty itd. To są energie niszczące, także przyrodę.
U nas, na naszym siedlisku, jest wiele ptaków śpiewających. Na początku gdy się pojawialiśmy na dworze, to one milkły. Teraz nie zwracają na nas uwagi i śpiewają gdy im ku temu. Po prostu nasza częstotliwość wrosła, stopiła się z tą istniejącą już na tym miejscu, którą te ptaki znały i się jej nie musiały obawiać.
Matka Ziemia i życie na niej jest bardzo, bardzo piękne. Tylko człowiek okazał się być ropiejącym wrzodem ani zaleczyć się nie da, ani usunąć. No to jak ma być na Ziemi dobrze?
Nowocześni ludzie wygadują głupoty, jak to należy walczyć z żywiołami. Z jakimi żywiołami i dlaczego walczyć?
Zarówno powodzie jak i wichury to są naturalne zjawiska na Ziemi i żadna walka nic tu nie da.
Gdyby ludzie to rozumieli i się dostosowali zarówno trybem życia jak i sposobem budowania swoich domów oraz na osiedlenie wybierali właściwe miejsca, to zarówno nawałnice jak i huragany byłyby tylko dynamicznymi widowiskami, obserwowanymi przez ludzi z bezpiecznego miejsca.
A tak? A tak to ludziki narobiły bałaganu działając wbrew logice i teraz mają problem.
Ale Matce Ziemi to przecież obojętne. Ona się do ludzi nie dostosuje i czas to zrozumieć.POWIELILA PP.